Pomarańczowe...


Dzień III  PHOTO CHALLENGE {February} u Uli.
Dziś temat ociera się o POMARAŃCZOWY



Pierwszym skojarzeniem jakie nasuwa się po usłyszeniu/przeczytaniu „pomarańczowy”, a na pewno „orange” jest pomarańcza. Mandarynka jest zaraz po. Odrzucając pierwsze skojarzenia, podobnie jak pierwsze wrażenie nowo poznanej osoby, zaczęłam przemierzać mieszkanie. I… nic, nic godnego uwagi. To znaczy fragmenty książki, koszulki, stary golf, nie były godne uwagi. Były też pomarańcze przechodzące w czerwień albo brąz. Czystego pomarańczowego nie znalazłam. 
Niesamowite jak mało tego żywego koloru w naszym otoczeniu. Czy on jest zarezerwowany tylko dla robotników robót publicznych?
Drobne elementy znalazłam w moich szpargałkach dobrych na wszystko :).

13 komentarzy:

  1. Fajne szpargałki :-) Chciałabym je zobaczyć w większej rozdzielczości ;-)
    U mnie też pomarańczowy tylko na okładkach książek, a w szafie brak totalny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie ogarniam ten edytor. Wstawię najdłuższe zdjęcie jakie się da :P.

      Usuń
    2. Widzę, że się udało :-) Super!

      Usuń
  2. Przeglądając olejne posty z dzisiejszym wyzwaniem zaważam, że ludzie nie lubią pomarańczowego. Teraz się dziwię, ale wcześniej też tak miałam. Moim ulubionym kolorem jest granatowym. Kolorem mojego męża jest pomarańczowy i wraz z pierwszą pomarańczową sukienką, w mojej szafie zagościł ten kolor, który obecnie bardzo lubię, bo podkreśla moją urodę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba czas, okoliczności i ludzie przekonują nas do różnych rzecz. Chociażby do kolorów.

      Usuń
  3. Jaka ładna zakładka Ci wyszła :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super te zdjęcia, i te kwiatuszki! ;-)
    Masz rację, to niesamowite, jak u każdej z nas mało w życiu pomarańczowego. A szkoda, bo to taki żywy i pozytywny kolor.
    Pozdrawiam! :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. W moim życiu tego koloru jest całkiem, całkiem :)
    A Twoje zdjęcia - śliczne!

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzięki, pomarańczowa kobieto :).

    OdpowiedzUsuń