IV dzień wyzwania fotograficznego.
Trudno
zdefiniować słowo "miłość". Wielu się odważyło i niemal każda
interpretacja jest inna. Jedni dzielą miłość czysto chemiczne, inni widzą w
niej coś dłuższego i głębszego. Moja miłość to niezliczone cząstki, z których
codziennie buduję świat. Odkrywam, poznaję i zakochuję się albo nie; do
niektórych z tych cząstek pałam prawdziwą miłością. Jedna z nich jest tak
wieloznaczna, że można o niej pisać i pisać. To prezent widoczny powyżej -
TERMOFOR :). Jest w nim wszystko, co kocham.
- po pierwsze jest od ukochanej osoby, która zawsze pamięta, troszczy się, kocha,
- po drugie jest cieplutki, jeśli się go podgrzeje w mikrofali; wspaniale ogrzewa zimne stopy w zimowe dni i noce,
- po trzecie jest elegancki - miękki, pięknie wydziergany, w uroczy, miłosny wzorek,
- po czwarte pięknie pachnie po podrzeniu.
Ufff…
zabrzmiało jak reklama. Mój termofor jest nieoceniony przy łagodzeniu bólów w
sprawach kobiecych. Kiedyś czytałam o podobnym w Samotności w sieci J. Wiśniewskiego,
w którymś z męskich wątków. Niedawno zawitał do mojego domu i już wiem jak
działa. Błogo :).
Taki piękny termofor, do tego tak ciepły i miły... ja też pokochałabym z pewnością :)))
OdpowiedzUsuńDla zmarzlucha jak znalazł.
UsuńJest piękny! I do tego grzeje w stopy! Ja chcę taki, koniecznie!
OdpowiedzUsuńA ja nie wiem, gdzie go znaleźć...
UsuńJaki masz śliczny termofor! I jaki ma śliczny sweterek ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, ze to nie facet w takim wdzianku :D.
UsuńMiłość powinna właśnie ogrzewać i rozgrzewać, co? :)
OdpowiedzUsuńTermofor pikny ;)
Właśnie, niech będzie ciepło. Pikny ;).
Usuńohhh ja w "ciężkie" dni bez termoforu bym nie przetrwała! żadne leki tak nie działają jak porządne rozgrzanie :) ogólnie ślicznie to opisałaś :) zwykły termofor, a taki niezwykły :) pozdrawiam ciepło hihi :)
OdpowiedzUsuńCiepły i pachnący. Bardzo rozluźnia :).
OdpowiedzUsuńTermofor do mikrofali? I to jeszcze pachnący? Pierwszy raz takie cudo widzę ;) Ale fajny pomysł, trzeba przyznać ;)
OdpowiedzUsuńU mnie w domu, na głębokiej wsi w podkarpackim są takie stare, gumowe, do których trzeba wlać zagrzaną wodę. Ale i tak je zawsze lubiłam, i do teraz miło wspominam, bo nic tak zmarzniętych nóg w zimie nie grzało, jak gorący termofor pod kołdrą :)
Pozdrawiam sąsiadkę! ;)
Chmurko, ja też taki pamiętam. Czasem wkładałam nogi do miski z gorącą wodą, by je zagrzać. Zmarzluch jestem przeokropny. nie sposób zasnąć z zimnymi stopami.
OdpowiedzUsuńMi, wielkiemu zmarzluchowi, marzy się taki termofor :)
OdpowiedzUsuń:)
Usuńoooo, jaki śliczny termoforek :)
OdpowiedzUsuńja swój obszyłam polarkiem, ale nie jest ani w połowie tak uroczy jak Twój :)
śliczne zdjęcia!
Najważniejsze, by był praktyczny. Dzięki :).
UsuńŚwietny pokrowiec ;)
OdpowiedzUsuńI jakie ciepełko!
UsuńKojarzy mi się z ciepelkiem, a ciepło z miłością ♡
OdpowiedzUsuńMi również :).
UsuńNO właśnie, mi bardziej do ogrzewania lodowych stópek by się nadał i taki piękny jest ...hmmmmm:)
OdpowiedzUsuń